poniedziałek, 29 lutego 2016

Rozdział 5

Od tygodnia regularnie spotykam się z Michałem. Czy jesteśmy parą? Nie wiem, trudno to stwierdzić. Kocham Michała, a on mnie. Na drodze do naszego szczęścia stoi tylko Monika.

*W domu*

Usłyszałam pukanie do drzwi, w mojej głowie od razu pojawił się Michał.
-Już idę kochanie-krzyknęłam i poszłam otworzyć
-Cześć, no nie wiedziałem, że przeszliśmy już do tego etapu-rzekł Kurek
-Przepraszam, myślałam, że to ktoś inny-super, no to ładnie się wkopałam
-Domyśliłem się-odrzekł przyjmujący. Wypiliśmy razem herbatę. Po co przyszedł? Nie wiem i nie chce wiedzieć, ale jego obecność zaczęła mi straszenie ciążyć. Poszłam do łazienki.
-Paulina, jakiś "Michałek" dzwoni-usłyszałam krzyk Kurka
-Co?? Dawaj ten telefon-jak poparzona wyleciałam z łazienki i wyrwałam mu komórkę.
Wyszłam do salonu
*Rozmowa telefoniczna*

-Cześć, dzwonie, aby Ci powiedzieć, że jestem pod twoim domem-rzekł Kubiak
-Co? Ale...-nie wiedziałam co powiedzieć, przez chwilkę zbierałam myśli i doszłam do wniosku, że może to nawet lepiej, że ktoś się o nas dowie, w końcu kiedyś i tak musielibyśmy się ujawnić.
-Coś nie tak?-dopytywał Michał
-Nie, nie super, że jesteś to wchodź na górę-najtrudniejsze jeszcze przede mną.
Wróciłam do Kurka.
-Wiesz będę miała gościa i ty go dobrze znasz-zaczęłam
-Kubiak prawda?-skąd on to wie?
-Tak, ale skąd ty to wiesz?
-Od razu się domyśliłem, że coś między wami jest, to dziecko pewnie też jego?-trzeba przyznać, że Bartek jest bardzo inteligentny
-To skomplikowane
-On zawsze miał szczęście do kobiet, lepiły i chyba nadal lepią się do niego jak pszczoły do miodu. Tylko szkoda, że jeszcze dla żadnej nie był w stanie zostawić Moniki-powiedział Kurek
-Po co mi to mówisz?-Bartek zasiał we mnie nutkę wątpliwości, czy mój związek z Michałem ma sens i czy on wogóle istnieje.
-Nie chce, abyś potem płakała Paulina-odrzekł siatkarz
-Nie będę, nie martw się, a teraz mógłbyś już łaskawie wyjść?-Kurek posłusznie wykonał moją prośbę, a po kilku minutach u progu mojego mieszkania pojawił się Kubiak
-Hej, stęskniłem się-złożył namiętny pocałunek na moje usta
-Kubiak, musimy pogadać
-Coś się stało?-zapytał chłopak
-Kiedy powiesz o nas Monice? I czy wogóle powiesz?- spytałam
-Jezu no, przecież Ci już mówiłem, że to nie jest takie proste, ona jest teraz w ciężkim stanie psychicznym-zasze tak mówił, kiedy o to pytałam
-A ja jestem w ciąży i to z Tobą i przypominam Ci, że będę musiała wam to dziecko oddać-no właśnie, jak to będzie kiedy ja urodze? Mamy umowę i ja muszę się z niej wywiązać.
-A musimy teraz o tym rozmawiać?-Michał chyba nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji, a ja miałam mu do powiedzenia jeszcze jedną ważą rzecz
-Michał, był u mnie Kurek i tak wyszło, że ja mu powiedziałam, a właściwie to on sam się domyślił, że jestem z Tobą
-O matko Paulina, jak ty wszystko kompikujesz-po minie chłopaka nie można było odczytać czy jest zdenerwowany czy nie
-I co teraz zrobisz?-lekko się uśmiechnęłam
-Hmm... Kocham Cię Paulina-Kubiak mocno mnie do siebie przytulił
-Ale ja chce, abyś był tutaj ze mną, nie chce dzielić sie Tobą z Moniką
-Wiem i obiecuje, że coś z tym zrobię-można powiedzieć, że mu uwierzyłam, a przynajmniej miałam nadzieję, że te słowa nie są po prostu pustymi słowami.
Razem z Michałem obejrzeliśmy jakąś komedię, której treści nie pamiętam, bo cały czas myślałam nad naszą przyszłością.
-Michał, a może ja oddam Monice to dziecko, w końcu miałam z nią umowę, a mi naprawdę potrzebne są te pieniądze-zaczęłam tę rozmowę, której jak się potem okazało wogóle nie powinno być
-Paulina...-Michał wstał z kanpy, był zdecydowanie bardziej pobudzony
-Zrobisz jak będziesz chciała, wiedz tylko jedno, oddasz dziecko, stracisz też mnie
-Ale Michał... -nie zdążyłam mu nic powiedzieć, bo ten wyszedł, a właściwie wybiegł z mojego mieszkania.
Załamana poszłam do salonu. I co ja miałam zrobić w takiej sytuacji? Kochałam Michała, ale te pieniądze były mi bardzo potrzebne, one rozmawiązały by wszystkie moje problemy, ale z drugiej strony, jedne by znikły, a drugie pojawiły.

*Perspektywa Michała*
Nie mogłem uwierzyć w to, że dla Pauliny liczą się tylko pieniądze. Okej rozumiałem, że jest w ciężkiej sytuacji, ale jak się kogoś kocha, to jest się wstanie zrobić dla niego wszystko. Ona mnie kocha i to dziecko też i najważniejsze , że ja ją kocham, a zawiodłem ją i w chwilach gdzie powinienem być przy niej, wspierać ją, ja po prostu uciekłem.
*Kilka dni później*

Kilka razy bezskutecznie próbowałem nawiązać kontakt z Pauliną, ona jednak nie odbierała, nie odpowiadała na sms, nie było z nią żadnego kontaktu. Moją ostatnią deską ratunku była jej przyjaciółka.
Wybrałem numer do Kasi.
-Super, że odebrałaś, możesz dać mi do telefonu Pauline?-zapytałem
-Nie za bardzo...bo-nie dokończyła
-Bo co?-zaczynałem się denerwować
-Dobra i tak byś się dowiedział, ale jak coś to nie wiesz tego ode mnie. Ona jest w szpitalu-zmarłem, jak ona mogła nie powiedzieć mi, nam o tym, że coś się stało. Tyle razy wspominała, że mamy umowę, a teraz co?. Szybko się ubrałem i pojechałem do niej, po drodze dogoniła mnie Monika
-Coś nie tak z Pauliną?-zapytała moja żona
-Zgadłaś-wsiadła wraz ze mną do samochodu. Po 30 minutach byliśmy już w szpitalu. Podszełem do recepcji
-Dzień Dobry, szukam Pauliny Kozak-zacząłem
-A kim pan jest dla niej?
-Jestem ojcem jej dziecka-i nie tylko... dopowiedziałem sobie w myślach
-Zapraszam za mną-pielęgniarka zaprowadziła mnie do jednej sali. Kiedy ją zobaczyłem zachciało mi się płakać, była taka słaba, miałem wrażenie, że gdyby wstała nie miała by siły zrobić nawet kroku.
-Paulina, przepraszam Cię-szepnąłem do niej
-Daj spokój, chce być sama wyjdź-odpowiedziała
-Okej, powiedz mi tylko czy wszystko w porządku z Tobą i dzieckiem?-zapytałem
-Tak, będziesz miał syna, możesz przekazać swoje żonie-wiem, że powiedziała to, aby zrobić mi na złość. Podjęła decyzje, że odda nam dziecko... i to bolało mnie najbardziej. Naprawdę kochałem Paulinę, przy niej czułem, że mogę wszystko, ale najwidoczniej ona nie czuła tego co ja, chce kasy to ją dostanie i będzie po sprawie. Muszę o niej zapomnieć, pytanie CZY POTRAFIĘ?
*Perspektywa Pauliny*

Zaniedbałam siebie, ale przede wszystkim dziecko, gdyby nie Kaśka nie wiadomo co by teraz było z moim maleństwem. Miałam żal do Kubiaka, że nie chciał mi pomóc tego wszystkiego jakoś poukładać. Myślał tylko o sobie, a co ja miałabym powiedzieć Monice? "Cześć przepraszam, ale nie dam Ci dziecka, bo razem z twoim mężem ustaliliśmy, że wychowamy je razem, bo się kochamy", no raczej nie. Podpisałam "umowę" i podjęłam decyzję. Po urodzeniu Michał i Monika mają zaadaptować moje dziecko i dać mi święty spokój. Pytanie, czy będę potrafiła zapomnieć o Michale? I o tym, że mam dziecko?. Bo chyba każda matka chciałaby widzieć jak jej dziecko dorasta.

--------
Witam was!!! Chcę poinformować, że czeka mnie krótka przerwa, bo muszę myślec jakiś dalszy ciąg. Tak w dwóch słowach to "brak weny". Mam nadzieję, że przerwa mi dobrze zrobi i "nadeśle nowe pomysły.
Nie zapomnijcie o mnie xd 😃
Pozdrawiam i przepraszam za błędy

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 4

Dzień jak co dzień, nudny, każdy tak samo zaczęty, tak samo skończony.

Ujrzałam na wyświetlaczu swojego telefonu nieznany mi numer. Przyciągnęłam palcem po ekranie w prawą stronę.
-Tak, słucham-rzekłam
-Cześć, mam nadzieję, że mnie pamiętasz, z tej strony Bartek
-Pewnie, że pamiętam-uśmiechnęłam się pod nosem, ponieważ bardzo polubiłam Bartka mimo, że rozmawialiśmy zaledwie kilka minut.
-Masz może ochotę na kawę?-zaproponował Kurek
-Jasne, to gdzie i kiedy?-nareszcie!, nareszcie będę mogła wyjść ze swoich czterech ścian i trochę się rozerwać. 
-Podaj mi swój adres, to po Ciebie przyjadę-wykonałam prośbę siatkarza i zaczęłam szykować się na spotkanie.
Po 45 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, z myślą, że to Bartosz szybko pobiegłam otworzyć, niestety w progu stał zupełnie ktoś inny
-Michał, a co ty tutaj robisz?-zapytałam 
-Przyszedłem was odwiedzić, a ty się gdzieś wybierasz? Bo wyglądasz jakoś inaczej niż zwykle
-Może tak, może nie-odpowiedziałam, pomyślałam chwilę i po dojść krótkim czasie doszło do mnie, że Michał i Bartek się znają, w końcu grają w jednym klubie 
-Michał, a czy ktoś wie o tym... no wiesz?-zapytałam 
-Nie nikt nie wiem, wszyscy myślą, że to Monika urodzi mi dziecko-cholera!!!, lada moment miał zjawić się u mnie Bartek, musiałam jak najszybciej spławić z mojego mieszkania Kubiaka, bo doszło by do dojść niezręcznej sytuacji.
-Wiesz Michaś super, że przyszedłeś, ale ja akurat się śpieszę, nie wyganiam Cię broń Boże, jednak chyba lepiej by było gdybyś sobie poszedł-próbowałam być miła, ale chyba mi nie wyszło 
-Czyli zgadłem idziesz na randkę
-Tak wiesz, na pewno każdy chciał by się umówić z dziewczyną z brzuchem, idę z Kaśką-wymyśliłam coś szybko
-To, że mam z Tobą dziecko nie oznacza, że muszę się tobie spowiadać-dodałam po chwili
-Okej, już sobie idę-widziałam po minie Michała, że było mu przykro, miał przerąbane z Moniką, a do mnie przychodził, bo jak to kiedyś powiedział lubi spędzić ze mną czas, ja zresztą z nim też, ale jakoś dzisiaj chciałam spotkać się z Kurkiem i spróbować czegoś nowego.

*30 minut później*
Razem z Bartkiem siedzieliśmy w samochodzie 
-Gdzie mnie zabierasz?-zapytałam 
-Do kawiarnii-uśmiechnął się siatakrz
Poczułam, jak "mój" maluszek daje o sobie znać
-Chłopiec czy dziewczynka?-spytał chłopak wiedząc jak trzymam się za brzuch 
-Nie wiem i narazie nie chce wiedzieć-powiedziałam obojętnie 
Przez chwilę nastała niezręczna cisza, którą przerwał Bartosz
-Widziałem, że mieszkasz sama, a ojciec dziecka?-sytuacja stawała się powoli nie do zniesienia, Kurek za dużo chciał o mnie wiedzieć.
-Musimy cały czas rozmawiać o mnie?-nie powiem troszeczkę skoczyło mi ciśnienie 
-Okej nie denerwuj się, bo w twoim stanie, to chyba niezbyt możesz-rzekł atakujący 
-Tak, w moimi stanie to już nic mi nie wolno-powiedziałam pod nosem.
Nie tak wyobrażałam sobie spotkaniem z Kurkiem, ale chyba najgorsze mieliśmy już za sobą, bo reszta drogi minęła nam w nieco lepszej atmosferze. Dotarliśmy do jakieś kawiarenki w samym centrum miasta. Super miejsce na spotkanie, pełno ludzi, gwar, szum, no porostu tego mi było trzeba- pomyślałam.
Początek spotkania nie zapowiadał tragedii, było śmiesznie i wogóle, jednak to co wydarzyło się później, tego nie przewidziałam nawet w najczarniejszym scenariuszu.

-O siema Dziku-rzekł Bartek-zbębiałam, mój życiowy fart, a właściwie nie fart
-Cześć Kurek-odrzekł Michał, marzyłam o tym, aby móc zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu, zrobić wszystko, aby Kubiak mnie nie zobaczył.
-Poznajcie się, to jest Paulina, moja... koleżanka, a to jest Michał mój przyjaciel-wyciągnąłam rękę w jego kierunku, ten niechętnie odwzajemił mój gest.
-Cześć-powiedziałam, widziałam ten jego wzrok mówiący "dlaczego mnie oszukałaś?". Wymówką skorzystania z toalety, odeszłam od stolika. Zamknąłem się w kabinie i wzięłam kilka głębokich oddechowów, ten cały stres niekorzystnie wpływał na mnie, ale w szczególności na dziecko.
-Paulina jesteś tam?-usłyszałam głos Kubiaka
-Już wychodzę-odrzekłam, przekręciłam zamek i wyszłam
-Wszystko okej? Jesteś strasznie blada-zapytał przyjmujący 
-Tak, a nie jesteś na mnie zły?
-Nie no coś ty, na Ciebie?-uśmiechnął się 
-Ale uważam, że Bartek to jest facet dla ciebie -dodał po chwili 
-Tak? A jaki według ciebie jaki jest idealny mężczyzna dla mnie?
-Może taki jak ja?-roześmiałam się, pierwszy raz od dłuższego czasu. Michał w obecnej sytuacji, w której się znajduje był jedyną osobą, która była w stanie wywołać na mojej twarzy uśmiech.
-Idź już, ja zaraz dojadę-rzekłam 
-Hmmm... drugi raz dzisiaj mnie wyganiasz-humor to Kubiaka nie opuszczał 
-I nie ostatni-krzyknęłam
Po tej rozmowie zrobiło mi się jakoś lżej na sercu. Idąc na spotkanie z Kurkiem czułam się tak jakbym w jakiś sposób zdradzała Michała, który chcąc nie chcąc jest częścią mojego życia, tylko, czy ja nie za bardzo się do niego przywiązałam?, w końcu, kiedy oddam im to dziecko, Michał będzie miał sowje nowe życie, a ja swoje.

*Perspektywa Michała*
Wiem jak trudna jest ta sytuacja dla Pauliny. Nie mogłem na nią zbytnio naciskać. Widziałam co sprawia jej radość. Była szczęśliwa, kiedy nie poruszaliśmy tematu dziecka. Wróciłem do stolika i kontynuowałem rozmowę z moim przyjacielem.
-Dobra chłopcy wiecie co będę się zbierać-rzekła Paula, była zupenie inna niż kiedyś, uśmiechnięta, radosna, taka była jeszcze piękniejsza.
-Odwiedzę Cię-odparł Kurek
-Nie dzięki, przejdę się dobrze mi to zrobi, przepraszam nam-powiedziała Paulina gładząc się po brzuchu, następnie zabrała swoje rzeczy i wyszła. Poczekałem chwilę, aż Bartek odejdzie i pobiegłem w stronę Pauliny.

*Perspektywa Pauliny*
Spacer dobrze na mnie działał, była wiosna, uwielbiałam tę porę roku, wtedy wszystko wyglądało tak ładnie, świeżo. 
-Bu-usłyszałam czyjś głos
-O Michał -ucieszyłam się kiedy ujrzałam Kubiaka
-Nie przestraszyłaś się?-zapytał chłopak 
-Nie, ja się niczego nie boje chyba...-odpowiedziałam.
Spacerowaliśmy po parku około godziny. Czasami ponosiła mnie wyobraźnia. Stawiałam sobie przed oczami obraz mój i Michała, idziemy trzymając się za ręce, jesteśmy tylko my i nasze dziecko. 
Niestety to była tylko moja wyobraźnia.
-Czemu nic nie mówisz?-zapytał przyjmujący 
-Zamyśliłam się przepraszam-rzekłam
-A o czym tak myślałaś?
-O wszystkim i o niczym-odparłam
-Widzę, że coś Cię gnębi, mi możesz powiedzieć wszystko-może to był ten moment, aby wyznać mu to co czuję 
-Boję się Michał-zaczęłam...
-Czego się boisz?-zatrzymaliśmy się, przez chwilę zapanowała cisza, musiałam przemyśleć, czy warto powiedzieć prawdę  
-...Boję się, że za bardzo się do Ciebie przywiąże-ścisnęło mi gardło 
-Paulina... ja nie myślałem, że ty...-stanęliśmy na przeciwko siebie, patrząc sobie w oczy
-Kocham Cię Paulina-rzekł Michał, nigdy nie słyszałam tych słów. Po raz pierwszy w życiu ktoś wyznał mi miłość, miłość która była szczera i prawdziwa
-Ja Ciebie też-uśmiechnęłam się..., po czym pogrążeni w namiętym pocałunku, zapomnieliśmy o całym świcie.


-----------
Czwórka!!! Taka trochę z niczego, ale jest. Czekam na wasze opinie 
Pozdrawiam i przepraszam za błędy!!!





poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 3

Z dnia na dzień widziałam jak zmienia się wielkość mojego brzucha, może to dziwne, ale teraz zrobiłambym wszystko, aby móc je wychowywać, a przecież za kilka miesięcy będę musiała oddać je Monice i Michałowi. Mało tego wciąż obwiniałam siebie za to, że maleństwo, które urodze kiedyś może przez przypadek, a może nie, dowie się, że jest na tym świecie tylko dla tego, że jego "matka" potrzebowała pieniędzy.


-Wiesz, że dzisiaj masz wizytę u lekarza-odparła moja przyjaciółka
-Nie no kolejna, najpierw Monika, potem Michał, a teraz ty będziesz mnie kontrolować?-nie wiem co we mnie wystąpiło wszyscy, no może z małymi wyjątkami chcieli dla mnie jak najlepiej, a ja zamiast im dziękować, tylko się na nich wydzierałam
-Okej rozumiem hormony-zaśmiała się Kasia
-Nie bądź chamska
-Ej, wiedzę, że coś Cię gnębi, mi możesz powiedzieć wszystko-moja przyjaciółka usiadła obok mnie
-Dziwnie się czuję, wiesz jakbym mogła cofnąć czas, to bym znalazła inne wyjście z tej sytuacji, ale z drugiej strony, gdyby nie to, to nie poznałam bym Michała
-Czy ja o czymś nie wiem?-podniosła brwi do góry
-A ty jak zwykle sobie żartujesz. Michał prawie wyznał mi miłość-rzekłam
-Jak to prawie?-zapytała Kasia
-Dobra ty i tak nie zrozumiesz. Masz może ochotę na wypad do galerii? Proszę ja mam już dojść siedzenia w domu-poprosiłam moją przyjaciółkę
-Jasne, tylko się jakoś ładniej ubiore i możemy iść, a i ty też byś się ogarnęła, bo nie obraź się, ale wyglądasz fatalnie-zdawałam siobie z tego sprawę.
Po 30 minutach byłyśmy gotowe do wyjścia. Szybko dotarłyśmy do naszego celu, jakim była galeria.
Chodziłam pomiędzy tymi wszystkimi sklepami, kawiarenkami, patrzyłam jakie szczęśliwe życie mają inni, a ja? Ja tak naprawdę nigdy nie byłam szczęśliwa, strasznie chciałam to zmienić, poznać swojego "księcia z bajki" (a może już go poznałam).
-Oj przepraszam zamyśliłam się-odparłam, gdy poczułam, że na kogoś wpadam, przy okazji upuszczając siatkę z zakupami
-Spokojnie nic się nie stało-odpowiedział mi męski głos, podniosłam głowę do góry i moim oczom ukazał się on, wysoki jak Michał, przystojny, dobrze zbudowany chłopak, taki o jakim mogłam tylko pomarzyć, szczególnie teraz, z moim brzuchem.
-Yyyy no także tego... jeszcze raz przepraszam-nie wiedziałam co się ze mną dzieję, zupełnie straciłam nad sobą panowanie. Nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, ale gdy nasze spojrzenia się spotkały moje serce zaczęło bić szybciej.
-Naprawdę nic się nie dzieje, a z Tobą wszystko okej?-zapytał troskliwie mężczyzna patrząc na mój brzuch
-A tak, tak-odpowiedziałam po chwili gładząc się po brzuchu
-Twój facet musi być bardzo szczęśliwy-uśmiechał się, gdyby tylko znał prawdę
-Tak wogóle to jestem Bartek-wyciągał rękę w moim kierunku
-Miło mi Paulina, przepraszam, ale trochę mi słabo możemy usiąść?-Bartosz zgodził się
Rozmawialiśmy dłuższą chwilę, wszystko skończyło się, gdy wróciła Kaśka
-Całą galerie za Tobą obeszłam-zaczęła.., jednak, gdy zobaczyła kto siedzi obok mnie zbladła. O co chodzi?- pomyślałam
-O ja Cię piernicze Bartek Kurek-krzyknąła moja przyjaciółka
-Jezu Kasia nie drzyj się tak-uciszyłam ją
-Skąd ty go znasz?-szepnęłam jej do ucha
-Przecież to jest siatkarz-dopiero teraz sobie go przypominałam, w telewizorze wyglądał jakoś inaczej.
Katarzyna przez kilka sekund patrzyła się w jedno miejsce, po chwili powiedziała po cichu
-Muszą ją mieć-i pobiegła do sklepu
-Przepraszam Cię za nią, ona po prostu taka jest, szalona, nieobliczana, po prostu głupia, ale w pozytywnym sensie-Bartek uśmiechął się
-Coś o tym wiem, słuchaj muszę się zbierać, ale może dałabyś mi swój numer? Poszliśmy kiedyś na jaką kawę, albo do kina tak w ramach przeprosin-rzekł Kurek
-W ramach przeprosin, to chyba ja powinnam zaprosić Ciebie-zakończyłam dając mu swoje namiary

*2 godziny później*
Szykowałam się na wizytę do mojego ginekologa, dzisiaj miałam poznać płeć dziecka. Szczerze? Nie chciałam wiedzieć. Każde usg, każdy odgłos bicia serca "mojego" maluszka sprawiał mi wilki ból. Monika i Michał oczywiście jak na każde spotkanie jechali ze mną, co jeszcze bardziej mnie dołowało. Ich związk to była czysta formalność, gołym okiem może było dostrzec, że nie ma tam żadnego uczucia. Zastanawiałam się nad jedynym po co oni się oszukują ? I dlaczego chcą tego dziecka?.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, gdy je otworzyłam ujrzałam smutnego Michała
-Cześć, a Monika gdzie?-zapytałam
-Nie pojedzie z nami coś jej wypadło-odpowiedział siatkarz
-Nie? No jak nie chce znać płci swojego dziecka?
-To nie jest jej dziecko tylko nasze-zaskoczyły mnie te słowa i to bardzo
-Michał...?-zbliżyłam się do niego
-Nie, wiesz co zapomni o tym co powiedziałem-czułam, że Michał sam pogubił się z w swoim życiu i sam nie wiedział co czuje. Zupełnie tak jak ja.
Po 40 minutach byliśmy już u Pani doktor Dmagały.
-Wygląda na to, że z dzieckiem wszystko jest w porządku, rozwija się prawidłowo. Teraz mam pytanie chcecie państwo znać płeć dziecka?-zapytała lekarka
-Nie-odpowiedziałam jednocześnie z Michałem, tyle, że jego odpowiedź była twierdząca

*Perspektywa Michała*
-Ej Paula, czemu nie chcesz wiedzieć?-zapytałem
-Po prostu nie i koniec-zauważyłem w jej oczach zły, poprosiłem panią doktor, aby zostawiła nas samych
-Wszystko w porządku?-odparłem po chwili
-Nie, nic nie jest w porządku, ja już bym chciała mieć to za sobą, urodzić to dziecko, oddać je wam i zapomnieć o tym wszystkim. Nawet nie wiesz jak bardzo trudna jest dla mnie ta sytuacja-zdawałem sobie z tego sprawę, choćby dlatego, że jeszcze ani razu nie zobaczyłem na jej twarzy uśmiechu.
-Wiem, dla mnie to też nie jest łatwe-mówiłem dalej
-Michał?-powiedziała po kilku sekundowej przerwie Paulina
-Tak?
-Mógłbyś mnie przytulić?-zaskoczyło mnie to pytanie, ale raczej pozytywnie. Chciałem zbliżyć się do Pauliny, spróbować sprawić, aby była radosna, ale czy to było możliwe? Czy ona w obecnej sytuacji potrafiła się uśmiechać?
-Pewnie-objąłem ją , poczułem jak mocno mnie trzyma i wtedy dotarło do mnie, że ona nigdy nie miałam kogoś, kto by ją przytulał, pocieszał rośmieszał i może właśnie to miałem być ja.
-Ała-powiedziała odkrywając się ode mnie
-Wszystko okej?-spojrzałem na nią
-Daj rękę-Paulina wzięła moją dłoń i położyła na swoim brzuchu
-Czujesz? Kopie-i w tym momecie na jej twrzy zagościł uśmiech, uśmiech który jeszcze nigdy nie sprawił mi tyle radości co teraz


-Czuć, że to chłopiec-zażartowałem
-Wcale nie, zresztą co mnie to ob...-nie dokończyła, ale ja sam dopowiedziałem sobie ostatnie litry. Nie wierzyłem, że jej jest to tak zupełnie obojętne. Chociaż praktycznie jej nie znałem, czułem, że kocha to maleństwo, w końcu nosi je pod swoim sercem.

*Perspektywa Barkta*
Cały czas w głowie "siedziała" mi ta Paulina, która mimo, że była w ciąży, zapewne miała kochającego chłopaka, a może nawet męża była smutna. Z drugiej strony dała mi swój numer, zgadzając się na ponowne spotkanie, co dawało mi nadzieję, że jest sama. Chciałbym ją bliżej poznać, bo ma ona w sobie coś, co mnie do mnie ciągnie. Wiedziałem, że numer który mi dała wykorzystam nie raz.


--------------
Była która przerwa spowodowana brakiem weny, ale w końcu coś mi w główce zaświtało. Pojawia się w opowiadaniu nowa postać, a mianowicie Kurek, jest też i Kubiak, dlatego dla dobra mojego opowiadania Michał będzie grał tymczasowo w Resovii Xd (Mam nadzieję, że się nie pogniewacie)
Czekam na wasze opinie
Pozdrawiam i przepraszam za błędy.